Zabytkowe pojazdy pojawiły się w Pruszczu Gdańskim
Zabytkowe pojazdy zatrzymały się pod McDonald’sem
Zabytkowe pojazdy robią dzisiaj naprawdę mocne wrażenie. Zamiast kojarzyć się z tandetą i zacofaniem kojarzą nam się z elegancją i klasą. Producenci samochodów już wtedy dbali o to, aby wygląd każdego z nich trafiał w gusta kierowców i ozdabiał ulicę. Swego czasu z motoryzacją było tak jak z architekturą. Każde dzieło było jednocześnie dziełem sztuki. Współczesne samochody już może nie wyglądają tak dobrze, ale jednak swoimi osiągami pokonują te klasyczne. Dlatego właśnie antyki te zostaną już jedynie ciekawostką, ale jaką imponującą.
Wydarzenie miało na celu głównie integrację fanów motoryzacji, którzy przyjechali tam swoimi własnymi samochodami. Mogli wymienić się doświadczeniem i porozmawiać na temat swojej pasji. Dali także okazję zwykłym mieszkańcom na zobaczenie czegoś naprawdę ciekawego.
Fiaty, mercedesy i inny cudeńka
Fani motoryzacji ekscytują się nie tylko na widok najnowszych modeli aut. Zabytkowe samochody również wzbudzają ich podziw i każde takie wydarzenie może być dobrą okazją, żeby nacieszyć oko. Zwłaszcza, że tych pojazdów pojawiło się naprawdę dużo i było na czym to oko zawieszać.
Wydarzenie miało miejsce pod lokalnym McDonald’sem. Nie jest to może miejsce, które kojarzyłoby się z antykiem i tradycją, ale auta, które się tam pojawiły zdecydowanie tak. Mogliśmy zobaczyć stare mercedesy, które już dzisiaj nie jeżdżą po ulicach i wiele innych znanych pojazdów. Nie zabrało oczywiście starego dobrego fiata 126 p, który jeszcze nie tak dawno temu dumnie pokonywał polskie szosy.
Pojawił się nawet Ford GPW
Ford GPW był jedną z gwiazd drugiej wojny światowej. Ten pojazd wojskowy powstał w 1945 roku i do pana Dariusza Gałązki trafił jako po prostu kupa złomu. Ten zapalony fan motoryzacji jednak dał sobie radę z renowacją rupiecia i udało się odtworzyć go mniej więcej takiego, jaki był w latach swojej świetności. Sam pan Dariusz przyznaje, że naprawa i przywrócenie pierwotnego stanu zajęło mu 18 miesięcy. Pomagał mu w tym syn oraz pracownik jednego z warsztatów.